W grudniu 2017 r. po naciskach środowisk lewicowych została odwołana konferencja naukowa pt. „Prawo dziecka do życia”. Prelegentami mieli być wybitni specjaliści z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Oficjalnym powodem odwołania spotkania miało być „ewentualne zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania szpitala w jej trakcie”. Nieoficjalnym powodem podzielili się zaś przedstawiciele Partii Razem, którzy po odwołaniu konferencji głośno oznajmili: „Uważamy, że prelegenci związani z ruchami anti-choice wykorzystują prestiż uniwersytetu, a także autorytet lekarzy specjalistów, którzy na konferencji mają się pojawić i wygłosić referaty. Uniwersytet to przestrzeń nauki, wolna od ideologii, religii i przesądów”.
To jednak nie jedyny przypadek naciskania środowisk aborcyjnych na uczelnie. Miesiąc przed odwołaną konferencją na UJ również Warszawski Uniwersytet Medyczny i jeden z Instytutów PAN wycofały się z przygotowań na konferencję pt. „Prawa poczętego pacjenta”. Nie trzeba chyba również przypominać fali odmów ze strony uniwersytetów jaka dotknęła Rebekkę Kiessling i jej wykłady na temat prawa dziecka do życia. Czyżby ktoś bał się świadectwa kobiety poczętej w gwałcie, a mimo wszystko stającej po stronie życia? Czyżby ktoś bał się obrony życia, którą reprezentują ludzie nauki, wykorzystujący jedynie wiedzę medyczną, czyste fakty i merytoryczne argumenty?
Wróćmy jednak do stanowiska partii razem: „Uważamy, że prelegenci związani z ruchami anti-choice wykorzystują prestiż uniwersytetu, a także autorytet lekarzy specjalistów, którzy na konferencji mają się pojawić i wygłosić referaty. Uniwersytet to przestrzeń nauki, wolna od ideologii, religii i przesądów”.
Jak zatem wyjaśnią TO
Jeśli na dyskusję, rzetelną wiedzę wykładaną przez naukowców i lekarzy nie ma miejsca na polskich uczelniach, a na konferencję na temat „transmigracji duszy”, które prowadzi nauczyciel jogi już tak, to chyba powinniśmy się poważnie zastanowić nad stanem polskiego szkolnictwa wyższego. Bo ktoś tu chyba za bardzo się rozpędził w monopolizowaniu treści, które mogą, a których nie wolno przedstawiać studentom.
Anna Piotrowska