Piątek i poniedziałek, a pomiędzy nimi dwa dni i przepaść w sposobie rozumienia czym jest wartość życia. Dwa wydarzenia, w których wzięli udział ludzie ubrani głównie w czarne ubrania – z różnych pobudek. Ci w piątek dla zamanifestowania swojego światopoglądu, a ci w poniedziałek, aby wyrazić żałobę. W obliczu radykalnego podziału polskiego społeczeństwa dotyczącego obrony życia, który w ostatnich dniach i miesiącach trudno zlekceważyć, pozostaje nam zadać sobie pytanie: gdzie leży granica wolności i jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć, aby bronić swojego światopoglądu?
Piątek 23 marca – czarny, pełen agresywnych haseł wykrzykiwanych na ulicach w całej Polsce. „Kobiety wychodzą na ulice, by walczyć o swoje prawa” – krzyczą nagłówki gazet. Mniejsze i większe tłumy kobiet i mężczyzn uzbrojonych w banery z różnymi napisami, często wulgarnymi – aż momentami można się zagubić o co w tym wszystkim chodzi lub też, że nie wszystkim uczestnikom wydarzenia chodzi o to samo. Przewodniczący zgromadzenia z dumą tłumaczący morderstwo utartymi hasłami o wolności wyboru, próbujący zaszantażować emocjonalnie społeczeństwo w imię dobra kobiety. Jakiego dobra? Według niego i zgromadzonych takowym jest prawo do aborcji, która ich zdaniem nie jest żadnym złem, bo przecież w wielu przypadkach jest wytłumaczalna.
Poniedziałek 26 marca – czarny, cichy i zamyślony. W Szczecinie po wielu latach zaangażowania i pracy fundacji, opiekującej się rodzicami po stracie, udaje się postawić pomnik dzieci utraconych i zorganizować pierwszy w tym mieście pochówek. Tego dnia we wspólnej mogile spoczęło kilkanaścioro nienarodzonych dzieci, których rodzice nie doczekali się poznać, wziąć w ramiona i utulić. Na uroczystości pojawili się nie tylko rodzice, którzy są dopiero co po utracie, ale również tacy dla których minęło już wiele lat od tych bolesnych wydarzeń.
I wydawać by się mogło, że takie uroczystości nie wzbudzą żadnych kontrowersji, ludzie mają prawo do godnego pochowania członka swojej rodziny, a już na pewno rodzice zmarłego dziecka. Niestety, na kilka dni przed uroczystym pochówkiem na profilu portalu społecznościowego Fundacji Donum Vitae pojawiło się sporo głosów krytyki odnośnie całego wydarzenia:
W jakiej rzeczywistości zaczynamy funkcjonować. Kolejna manipulacja emocjami i historiami kobiet. Chore.
Czego to już kler nie wymyśli?!!!!
Utracone to macie mózgi, leczyć się.
Inicjatywa nie potrzebna, po co odkrywać rany które zagoiły się bądź nie !!! Kolejna manipulacja ludzi czystego serca, polityków, duchownych. Sprawa indywidualna ludzi/ rodziców utraconych dzieci. Po co komu ta manipulacja i spektakl.
Pomijając nietrafność komentarzy, bo ich autorzy nie są świadomi, że wiele kobiet nie wie, iż ma prawo do pochówku dziecka, bez względu na to na jakim etapie ciąży nastąpiło poronienie, zwróćmy uwagę na zaciekłość i wulgarność komentujących. Z czego to wynika? Odpowiedź jest prostsza niż sądzimy, musieliby bowiem przyznać, że w tych mogiłach spoczywają ludzie, a nie zlepki komórek.
Zastanówmy się zatem czy jako społeczeństwo nie przeżywamy jakiegoś rozdwojenia? Dokąd zmierzamy, jeśli w mediach znana polityk twierdzi, że człowiek staje się człowiekiem dopiero w momencie narodzin? Nie od poczęcia, w 10. tygodniu życia pod sercem matki, 14. czy 21., ale dopiero gdy ujrzy światło dzienne w szpitalu po narodzinach. Nie jest człowiekiem tylko płodem, a przecież to nie to samo? Można go abortować, w razie potrzeby, ale broń boże pochować z godnością? Czy naprawdę w imię obrony własnego światopoglądu gotowi jesteśmy odmówić niewinnemu zmarłemu przedwcześnie dziecku pogrzebu?
Drogowskazem niech będzie dla nas szczeciński pochówek dzieci utraconych. Maleństwa, które zostały pochowanego tamtego dnia, odchodziły z tego światach będąc w różnych etapach rozwoju pod sercem matki, ale każde z nich zostało pochowane jako człowiek, bo przecież były nim w każdej chwili swojego krótkiego życia. I to wymowne słowo: Jestem wygrawerowane na pomniku wieńczącym grobowiec, niech pobrzmiewa w naszych uszach za każdym razem gdy widzimy jak ktoś nastaje na życie nienarodzonego lub próbuje odebrać mu wartość.
foto: Kamila Kozioł
Anna Piotrowska
Fundacja Małych Stópek