Jak podają organizatory, na Marszu w Paryżu było ok. 600 tysięcy osób. To świadectwo ludzi, którzy wyraźnie dali do zrozumienia, że we Francji zostały przekroczone granice w lekceważeniu człowieka i jego godności. Ten marsz był wielkim protestem, przeciwko przedmiotowemu odnoszeniu się nie tylko do najmniejszych, ale także do ojców.
Bardzo niepokoi mnie fakt, że pewne środowiska traktują młodego człowieka jak zabawkę, którą chcą posiąść na zawołanie i zarazem lekceważą tak ważną rolę, jaką pełni ojciec w życiu rodziny.
Wiemy, że na ulicach Paryża protestowano również przeciwko surogacji. Jeszcze tego nie ma, ale Francuzi boją się, że to tylko kwestia czasu, bo po lesbijkach, prawdopodobnie zgłoszą się homoseksualiści. To jest zaplanowane działanie: najpierw były związki cywilne, potem legalizacja małżeństw dla wszystkich, dziś jest in vitro bez ojca, a jutro może być właśnie surogacja.
Ciekawe i jednocześnie bardzo smutne jest to, że tak naprawdę większość społeczeństwa opowiada się przeciwko udostępnieniu zapłodnienia in vitro parom lesbijskim, a francuski rząd i tak chce wprowadzić tę destrukcyjną ustawę. Warto zauważyć też, że poważne zastrzeżenia wobec tego pomysłu, wyraziła Francuska Akademia Medycyny…
Ten niedzielny marsz we Francji przypomina mi to, co było bodajże 6 lat temu, kiedy obrońcy życia, biorąc udział w paryskim Marszu dla Życia, protestowali wtedy przeciwko adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Co ciekawe, wśród protestujących były także osoby ze środowisk homoseksualnych, które wyraźnie mówiły, że takie zmiany nie będą dobre dla dzieci i dla społeczeństwa. Niestety mało osób zainteresowało się wtedy tym tematem, a opinia publiczna nie patrzyła nawet na psychologiczne aspekty w wychowaniu dzieci przez takie osoby. Teraz to wszystko poszło jeszcze dalej. Już nie tylko adopcja, ale in vitro dla lesbijek…
Trzeba powiedzieć otwarcie – samo pragnienie posiadania potomstwa jest dobre, ale in vitro przez pary lesbijskie, prowadzi do instrumentalnego traktowania dziecka, które przecież potrzebuje obojga rodziców.
Myślę, że Polacy nie są do końca świadomi tego, co mogą jeszcze zdziałać środowiska LGBT, dlatego są bierni, nie angażują się aż tak w różne protesty i apele. A jako Polacy, naprawdę powinniśmy roztropnie przyglądać się temu, co się dzieje za granicą i jednoznacznie odrzucać złe wzorce, które wprost uderzają w rodzinę. To ona jest fundamentem zdrowego i silnego społeczeństwa. A my nie możemy pozwolić, żeby ten fundament się zachwiał.